witam po krótkiej nieobecności

kiedy ostatnio byłam na forum (jakoś z początkiem roku chyba) czułam się bardzo źle - fizycznie i psychicznie. Moje dwuletnie zmagania były już tylko coraz bardziej deprymujące i męczące, a ból, tramal w dużych ilosciach i depresja krolowały w moim życiu. w styczniu rozpoczęłam rehabilitację w ckr w konstancinie i trafiłam na świetnych rehabilitantów, dzięki którym, jestem dziś w stanie o niebo lepszym. Rzecz jasna podczas nfz-wskiego 2tygodniowego turnusu nie da zbyb wiele naprawić od razu, ale można się baaardzo wiele dowiedzieć i pracowac nad sobą systematycznie. Z rehabilitantką z ckr pracuję do dziś, prywatnie i naprawdę dzięki temu zaczynam coraz bardziej dochodzić do siebie. Aż boję się cieszyć (nie mogę uwierzyć poprostu czasem), ale nie bolą mnie ani nogi ani kręgosłup od początku roku... tzn zdarzało się że po jakimśprzeciążeniu pobolewał mnie kręgosłup, a to nie był ból wymagający tramalu, tylko bardziej dyskomfort... Podczas rehabilitacji dowiedziałam się, jak wiele rzeczy wcześniej - wtym ćwiczeń, które miały mi pomagać - robiłam źle, jak robić je dobrze, jak sprawić by mniej bolało, jak chodzić, jak stać, jak siadać, jak siedzieć, jak wstawać - w sumie jak żyć

JAk ważne w moim przypadku jest prawidlowe ustawienie bioder oraz stóp (jak się okazalo dla kompensacji koślawości kolan moje stopy szły w szpotawość

)
Tym, którzy nie probowali gorąco doradzam i zachęcam, bo naprawdę... chyba można normalnie żyć, trochę chociaż

Nie sądziłam, że to napiszę, ale jak na razie patrzę chyba jednak z optymizmem

i spadam ćwiczyć!