Rzepka
http://kolana.hg.pl/forum/

Syndrom Hoffy
http://kolana.hg.pl/forum/viewtopic.php?f=56&t=1033
Strona 1 z 2

Autor:  Ewa Max-Kolanko [ 27 paź 2013, o 23:13 ]
Tytuł:  Syndrom Hoffy

Wrzucam link do wątku Alicji, która dostała taką właśnie diagnozę i z konieczności rozpracowuje temat:

viewtopic.php?f=47&t=1012&st=0&sk=t&sd=a&start=10

Autor:  allicja [ 29 paź 2013, o 09:32 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

Dzięki za wyodrębnienie wątku :)

Autor:  Paunow [ 20 lut 2014, o 09:51 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

allicja- czytałam Twój wątek o wklinowaniu ciała Hoffy- powiedz mi jak jest teraz? I jak u Ciebie zdiagnozowali to wklinowanie- w trakcie USG czy MR bo jakoś nie mogłam dojść do sedna ;)

I jeszcze oczywiście- jak jest teraz? ;)

Autor:  allicja [ 20 lut 2014, o 22:28 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

Hej. U mnie - cóż, walka trwa nadal. Zaczęło się, wydawać by się mogło, niewinnie, a sprawa ciągnie się już prawie rok bez istotnego przełomu. Uklinowanie ciała Hoffy zdiagnozował mi pierwotnie ortopeda w badaniu klinicznym. MRI, które wtedy miałam, wspominało nieco o ciele Hoffa, ale nie jakoś nadmiernie. Wykonane później porządne USG potwierdziło przypuszczenia - okazało się, że przerośnięte ciało Hoffa wchodzi mi pod więzadło rzepki, napinając je i chyba to daje wzmożone odczucia bólowe. Od kwietnia do października zeszłego roku chodziłam na różne rehabilitacje, trochę nieregularnie. Od końca października do połowy stycznia, po ostatecznym potwierdzeniu diagnozy, rehabilitowałam się bardzo systematycznie. Poprawiło się o tyle, że zmniejszyła się częstotliwość ostrych stanów zapalnych, w których pojawiające się co parę kroków mocne ukłucia bólu uniemożliwiały normalne funkcjonowanie. Ale ani nie zmniejszyły się moje wałeczki pod kolanem, ani drastycznie nie zmniejszył się ogólny poziom dolegliwości, a i w międzyczasie coraz mocniej dokuczało drugie kolano plus inne elementy narządu ruchu (m.in. biodro). Miałam wrażenie, ze ćwiczenia, zamiast pomagać, coraz bardziej mnie usztywniają. No i w lewej nodze, tej z przerostem Hoffa, w zasadzie nie jestem w stanie ćwiczyć czworogłowego, bo kończy się to bólem. Lekarz z rehabilitantem ustalili, że może by spróbować osteopatii, technik wisceralnych (praca z narządami wewnętrznymi, powiązanymi ponoć w układem ruchu), powięziowych. Na razie, po kilku spotkaniach, nie czuję efektów. Jestem cały czas w punkcie wyjścia, z funkcjonowaniem ograniczonym do codziennego, niezbędnego chodzenia. Dłuższy spacer (np. 45-minutowy) potrafię "odchorowywać" przez kilka dni. Coraz poważniej myślę o zabiegu, aczkolwiek lekarz szacuje szanse powodzenia na jakieś 75%, bo struktury miękkie mogą ponownie odrastać. Z drugiej strony jednak, trudno mi pogodzić się z tym, że żyjąc w 21 wieku i mając obiektywnie taką "pierdołę: w kolanie, prowadzę życie 90-letniej staruszki, z brakiem - jak na razie - perspektyw na jakiś przełom w sprawie. Póki co, umówiona jestem na wizytę do chwalonego na tym forum dr Słynarskiego (choć i mój obecny ortopeda jest tu chwalony, a trochę już rozkłada ręce), no i zobaczymy...
Czytałam trochę o tym "syndromie Hoffy" w anglojęzycznym internecie i znalazłam różne informacje. Od opinii niektórych ortopedów, że to jest jak "kamyk w bucie" i wycięcie likwiduje problem, poprzez streszczenia artykułów naukowych, wskazujące na wysoką skuteczność artroskopii w leczeniu tej przypadłości, aż po fora dla kolanowców, z których wynika, że nie zawsze jest tak różowo. Przede wszystkim nie do końca wiadomo, skąd mi się to wzięło - nie jest więc pewne, czy nie odrosło by. Poza tym istnieje wątpliwość, jak ewentualny zabieg zniosłaby druga noga i kręgosłup.
Acha, był jeszcze wątek reumatologiczny, wydałam kupę kasy na badania, wyszły mi z tego w sumie tylko wysokie przeciwciała na jersinię, ale w klasie IgG, czyli wskazującej na kontakt, w przeszłości, z bakterią, a nie na aktywną czy przewlekłą infekcję. Lekarz od chorób odkleszczowych kazał to leczyć (wielotygodniową antybiotykoterapią), ale reumatolog podważył tę opinię mówiąc, że nie ma takiej potrzeby. Zwłaszcza, że nie posiadam antygenu HLA B27. Nie leczę więc. Intuicyjnie zresztą od początku wydawało mi się, że to nie to.

Autor:  allicja [ 15 gru 2014, o 08:12 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

Postanowiłam odświeżyć nieco mój wątek, może komuś pomocna będzie moja historia :) Otóż, problemy z kolanami trwają już ponad 20 miesięcy, przez większość czasu toczyły się z towarzystwem sporych odczuć bólowych i dużego ograniczenia sprawności. Wykonałam w międzyczasie chyba wszystkie możliwe badania (także na obecność genu HLA B27, różnych bakterii itp.), bez istotnej konkluzji. Współpracowałam z różnymi rehabilitantami, swojego czasu (gdzieś w okresie pisania poprzedniego posta) zaczęłam uczęszczać także do osteopatów, którzy stawiali bardzo dziwne diagnozy (typu "u pani trzeba pozmieniać wszystko" albo wysyłanie mnie do psychologa), ale nie pomogli ani trochę. W okolicach świąt wielkanocnych zaliczyłam też bardzo duże pogorszenie, z nawracającymi syanami zapalnymi. lekarz zaczął coraz powazniej mówić o zabiegu.
Od końca wakacji nastąpiła pewna poprawa: mogę w miarę normalnie poruszać się na co dzień, trzymam się na nogach nawet do około 2 godzin, mogę pójść na specer po lekkich pagórkach (bo taki mam teren w okolicach domu), chodzę na basen, lepiej też reaguję na rehabilitację (choć bywa, że nieco mocniejsze ćwiczenia prowokują ból, zwłaszcza te na jednej nodze). Tym, co mi do tej pory najbardziej pomogło, przyniosło największe zmiany po wakacjach była, o dziwo...dieta. Przez 3 tygodnie stosowałam pół-głodówkę oczyszczającą warzywno - owocową według dr Dąbrowskiej. Schudłam 8 kilo (nie miałam jakiejś wielkiej nadwagi, ale jednak właśnie tych kilka kg za dużo). W trakcie diety nie czułam zmian, ale tydzień po zakończeniu - już tak i do dziś żałuję, że nie pociągnęłam tego dłużej (do 6 tygodni). W każdym razie jest lepiej, choć nie na tyle dobrze, aby normalnie żyć. Nadal nie ma mowy o większym wysiłku, sporcie, chodzeniu po górach...
Plusem jest jednak to, że znacząco zmniejszyły się dolegliwości dodatkowe - bóle drugiego kolana, pobolewania bioder. Na placu boju pozostało główne, lewe kolano, w którym cały czas "coś" siedzi (czyli obrzmiałe ciało Hoffa).
Konkluzja jest taka, że zdecydowałam się na zabieg, który bedzie za miesiąc. Lekarz pierwsza klasa, więc o to się nie boję. Ale on nie daje gwarancji, bo z tkankami miękkimi nigdy nie wiadomo. Jest jednak jakieś 70 - 80% szans na sukces, to chyba sporo... Choć radzi się dobrze zastanowić. No i się zastanawiam, to niełatwe. Trochę się już przyzwycziłam do swoich ograniczeń, ale z drugiej strony, zbyt wielki mam apetyt na życie, by się godzić na połowoczne funkcjonowanie, gdy jest taki procent szans na powodzenie zabiegu...

Autor:  chateau [ 21 kwi 2015, o 23:25 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

czesc :D no i co jak ci poszedl zabieg? jak kolana? mam podobne objawy co do twoich? wiec jestem bardzo zainteresowana szczegolami :?:

Autor:  allicja [ 11 maja 2015, o 13:59 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

Zabieg mi nie poszedł, bo go na razie odwołałam. Miałam okres poprawy na jesieni, początkiem stycznia udało mi się nawet wyjść w góry. Stwierdziłam więc, że jeszcze poczekam; zwłaszcza, że lekarz nie daje gwarancji, że artroskopia pomoże. Krótko po odwołaniu zabiegu stan kolana znowu się pogorszył i teraz tak funkcjonuję sobie w zmiennym rytmie - raz lepiej, raz gorzej. Na co dzień jakoś funkcjonuję, ale ani żaden sport, ani konkretniejsze ćwiczenia nadal nie są osiągalne. Zabieg mam cały czas w planach, obecnie jednak leczę problemy ogólnoustrojowe - mam nawracające infekcje dróg oddechowych, wyszła mi też w wymazie kandydoza. Te infekcje to był też jeden z powodów, dla których odwołałam zabieg - obawiałam się negatywnego wpływu słabszej odporności na proces rekonwalescencji i powodzenie w leczeniu. Wciąż więc jestem mniej lub bardziej w punkcie wyjścia. Ostatnie choroby uświadomiły mi jednak pewną zależność, którą śledzę od dawna - minaowicie, że gdy jestem ogólnie chora, to kolana bolą mnie jakby mniej, tzn. czuję stale, że coś mi "przeszkadza" w lewym kolanie (i dlatego nadal poważnie myślę o zabiegu - to "coś" jest przecież nazwane i może jednak trzeba to wyciąć), ale w sposób znośny, dający funkcjonować i stwarzający nadzieję, że wreszcie porządnie poćwiczę i wzmocnię mięśnie. Po czym choroba odpuszcza, a wraz z nią kolana powraca do ataku. Nie wiem, może to tkwi w mojej głowie (?), a może nie jest przypadkowe. Swojego czasu byłam u trzech reumatologów, którzy jednak wykluczyli choroby reumatoidalne. Obecnie postanowiłam wybrać się do dobrego (ponoć) internisty - immunologa. Jakby co to pytaj - tu lub na privie, jak wolisz. Mam za sobą 2 lata bardzo różnych doświadczeń w leczeniu, przerobiłam niemal wszystko, włącznie z różnymi metodami niekonwencjonalnymi. Nie byłam tylko u klasycznego bioenergoterapeuty, ale korzystałam też z czegoś podobnego i jakoś mimo wszystko w to nie wierzę. Obecnie jestem na etapie zmęczenia ciągłym leczeniem i zajmowaniem się kolanami i swoim zdrowiem. Coraz gorzej także z finansami, bo leczę się przecież głównie prywatnie. Brakuje mi też motywacji do rehabilitowania się, bo kolana bardzo różnie reagują na ćwiczenia - raz jest całkiem fajnie, a innym razem męczę się po zajęciach z bólem przez tydzień lub dwa. I wciąż nie potrafię ustalić, od czego dokładnie to zależy. Na chwilę obecną moim celem jest podreperowanie ogólnego zdrowia tak, by móc poddać się wreszcie tej artroskopii i przestać się zastanawiać, czy pomoże, tylko to sprawdzić, bo ileż można żyć tak na "pół gwizdka".

Autor:  chateau [ 12 maja 2015, o 16:29 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

dzieki za odpowiedz, wiesz nie wiem co ci jest - ale tak mi sie skojarzylo ze jak masz zmeczenie, kandydoze, choroby ciagnace sie dlugo, spadek odpornosci, etc - to pierwsza rzecz - sprawdz tarczyce i nadercza, poziom wit d.

bole kolan potrafia byc w niedoczynnosci tarczycy - nie wiem czy tez NADczynnosci ale NA PEWNO przy niedoczynnosci moga byc jednym z objawow. wielu lekarzy o tym nie wie wogole. nie mowie ze akurat to ci dolega ale to jest jedna z podstawowych rzeczy do sprawdzenia w takich stanach (tego tez wielu endokrynologow tarczycowych tez nie wie!)

jak dostaniesz wyniki to nie polegaj tylko na tym co lekarz ci zinterpretuje tylko sama tez je sobie zatrzymaj i obejrzyj i porownaj jakie normy dostajesz przy wynikach twoich indywidualnych - czesto stany niedoborow albo na granicy za duzej lekarze nadal interpretuja jako dobre wyniki 'w normie' i nie biora sie za leczenie

skad ja wiem - z autopsji i wlasnego dowiadywania sie co mi jest i drazenia tematu.

Autor:  farimexs [ 25 paź 2017, o 22:26 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

W przypadku szybkiego rozpoznania i rozpoczęcia leczenia odpowiednia rehabilitacja pozwoli zwalczyć stan zapalny w stawie rzepkowo-udowym. Polega ona przede wszystkim na wzmacnianiu osłabionych mięśni, np. głowy przyśrodkowej mięśnia czworogłowego uda oraz rozciąganiu mięśni przykurczonych. Należy unikać sytuacji, w których staw jest nadmiernie obciążony – chodzenie po schodach, robienie przysiadów, pływanie „żabką”. W zwalczaniu stanu zapalnego pomóc mogą leki przeciwzapalne oraz fizykoterapia. Stosuje się także kinesiotaping. Jeśli leczenie zachowawcze nie przyniesie rezultatów, należy rozważyć leczenie operacyjne. Głównie wykonuje się artroskopię stawu.

Autor:  allicja [ 25 paź 2017, o 23:39 ]
Tytuł:  Re: Syndrom Hoffy

Akurat żadna z tych rzeczy u mnie się nie sprawdziła, a artroskopię lekarz na szczęście ostatecznie odradził ;)

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/