Witam

myślę, że całość moich przypadłości predysponuje mnie do tego abym mogła sama siebie nazwać "kolanowiec weteran"

Zacznijmy od tego, że od 12 roku życia (czyli jakieś ćwierć wieku

) zmagam się z nawykowym zwichnięciem rzepki.
Przez ten czas rzepki "wyskakiwały" mi wiele razy (bo ja wiem? kilkadzieści? ) i to w obu kolanach.
Moje szczęście polega na tym, że moje rzepki same wskakują na miejsce.
I na tym koniec szczęścia, bo do nawykowego zwichnięcia dochodzi u mnie wysokie ustawienie rzepki, lateralizacja, boczne przesunięcie rzepek (to zdaje się przyczyny moich problemów), uszkodzenia troczków, chondromalacja III/IV stopnia (a to skutki). Ponadto wielokrotne urazy doprowadziły do degradacji całych stawów... Jakieś jeszcze inne cuda powychodziły mi w badaniach rezonansem, ale niestety nie mam ich przy sobie a nie pamiętam

Podczas ostatniej wizyty u lekarza ( w zeszłym tygodniu) lekarz stwierdził, że rzepki są w takim stanie, że prawdopodobnie nie ma co ich zostawiać i należy rozważyć ich wymianę...
Póki co, jestem przed zakupem Monoviscu (kwas hialuronowy), iniekcja planowana na najbliższy piątek. Rzekomo dla lepszego smarowania bo prawe kolano chrupie już tak, że ludzie się oglądają

Tylko czy to coś da?
Pozdrawiam
