Witam Wszystkich,
Chciałbym podzielić się z Wami historią moim problemów z kolanem i poprosić o radę. Z góry przepraszam za długość ale moja historia naprawdę toczy się już 22 lata (na 26 możliwych;)
Moje problemy zaczęły się kiedy miałem 3-4 lata, w trakcie zabawy z bratem na moje prawe kolano spadła deska (centralnie od góry powyżej rzepki). Kolano mocno spuchło ale po kilku dniach opuchlizna zeszła (oczywiście te początki znam w dużej mierze z opowieści rodziców).
Problem powrócił gdy miałem 7-8 lat w szkole podstawowej, lekkie nadwyrężenie spowodowało, że kolano ponownie spuchło tak, jak na początku. Trafiłem na oddział ortopedyczny, zrobiono mi punkcję (krwisty wysięk) i włożono nogę w gips. Badanie rtg nie wykazało żadnych zwyrodnień. Niestety od tamtego czasu kilka razy w roku na skutek przeciążenia lub nawet bez wyraźnego powodu moje kolano zamieniało się w wielkiego grejpfruta:) W ciągu kilkunastu, kilkudziesięciu minut tworzyła się wielka bania, która ostatecznie twardniała następnego dnia. Po 2-3 dniach odpoczynku kolano klęsło i wracałem do pełnej sprawności. Opuchliznę wywoływało też uderzenie w górną część kolana, natomiast takie uderzenie wcale nie musiało być mocne, w każdym innym miejscu ciała nie powstałby z niego nawet siniak.
Punkcja była wykonywana w międzyczasie jeszcze 2-3 razy wysięk zawsze był krwisty. Jakoś nigdy nie zostało zlecone usg czy rezonans (w latach 90-tych jeszcze bardzo słabo dostępny). Wykluczono też jakiekolwiek problemy z krzepliwością krwi, z resztą jak skończyłem 18 lat zostałem honorowym dawcą. Rtg nic nie wykazywało. Z perspektywy czasu wiem, że do tematu należało podejść w sposób bardziej zdeterminowany i naciskać zmieniać lekarzy, szukać skutecznej pomocy. Ale wtedy moi rodzice bardzo się bali interwencji chirurgicznej, bali się, że na stałe stracę pełną sprawność a żaden lekarz nie wykazał cienia inicjatywy, żeby to zmienić. Ja też gdy byłem nastolatkiem nie byłem świadomy sytuacji, a przecież przez 95% czasu miałem w 100% sprawne kolano, uprawiałem sport bardzo aktywnie, czasem tylko gdy ktoś kopnął mi piłkę prosto w kolano kończyło się to standardową opuchlizną (2-3 dni leżenia, czasem 5 i wszystko wracało do normy).
Nie wiedziałem wtedy, że kolanowa bomba zegarowa już tyka... Mianowicie prawa noga była już wtedy słabsza od lewej, udo dużo gorzej umięśnione ale jakoś na co dzień nie był to dla mnie problem. Myślałem, że kiedyś wreszcie rozwiążę problem puchnięcia a intensywna rehabilitacja odbuduje mięśnie, a innych problemów w kolanie nie ma. Niestety w międzyczasie kolano niszczało a ja nawet w okresie bez opuchlizny straciłem 100 % sprawności i zacząłem na stałe utykać. Na studiach byłem już bardziej zdeterminowany i świadomy powagi sytuacji, jednak korzystanie z publicznej służby zdrowia (wizyty co 4-6 miesięcy) dopiero po roku doprowadziły do konkluzji, że trzeba zrobić artroskopię. W międzyczasie poszedłem do pracy i w ramach pakietu medycznego miałem również pełną diagnostykę i konsultacje ortopedyczne. W leczeniu nastąpił zdecydowany progres. Dostałem skierowanie na rezonans. Badanie okazało pełną powagę sytuacji (treść cytuję poniżej). Niebawem będę miał też z dawna umówioną artroskopię.
Rezonans Magnetyczny Stawu Kolanowego Prawego
Bardzo rozległe podchrzęstne zmiany torbielowate kłykci przyśrodkowych kości udowej i piszczelowej z rozległą chondromalacją w stopniu III i IV. Zmiany bardziej nasilone w kości udowej. W kłykciu bocznym kości udowej kilka podchrzęstnych torbieli wielkości od 3 do 5 mm, ogniska chondromalacji kłykcia w stopniu II i III. Kłykieć boczny kości piszczelowej bez zmian. Osteofity krawędzi kłykci nasilone bardziej w kłykciach przyśrodkowych. Rozległe uszkodzona łąkotka przyśrodkowa, jest obniżona z linijnymi zmianami degeneracyjnymi, jest przemieszczona bocznie. Łąkotka boczna w mniejszym stopniu obniżona z widocznymi mniej rozległymi w stosunku do przyśrodkowej zmianami degeneracyjnymi linijnymi. Zachowana ciągłość więzadeł krzyżowych krzyżowych i pobocznych kolana. Więzadło poboczne piszczelowe modeluje się na zmianach kostnych i przemieszczonej łąkotce. Zwiększona ilość płynu w stawie kolanowych i zachyłkach stawu, sygnał płynu podwyższony w obrazach T1 zależnych jak w obecności w płynie elementów morfotycznych. W jamie stawu widoczne są bardzo liczne pasma zgrubień błony maziowej. Rzepka z podchrzęstnymi zmianami sklerotycznymi i torbielowatymi do 4 mm w części bocznej, z ogniskami chondromalacji stopnia II-IV w części bocznej. Troczki i więzadła rzepki bez zmian. Nie uwidoczniono zmian w dole podkolanowym.
Zabieg mam wyznaczony na 7 maja. Mam nadzieję, że poprawi ona sytuację a intensywna i fachowa rehabilitacja odbuduje mięśnie.
Wiem, że kolano już nigdy nie będzie w 100% (80-90% pewnie też nie;) sprawne ale mam nadzieje, że mimo tego, że sprawy zaszły tak daleko, uda się choć w pewnym stopniu powstrzymać złe tendencje lub je skutecznie spowolnić. Wiem, że wieloletnie zaniedbania (niestety bardzo późno uświadomione) zaprowadziły mnie tu gdzie jestem dzisiaj. Mam natomiast pytanie, co Waszym zdaniem powodowało przez te wszystkie lata tę nietypową opuchlinę (które może wystąpić w zasadzie z dnia na dzień, choć nadwyrężenie kolana zwiększa szanse jej wystąpienia). Mam też pytanie w kontekście samego zabiegu: czy w ciągu tych 2 tygodnie warto zrobić coś, żeby się jakoś przygotować??
Przepraszam, że tak długo, jeśli coś opisałem niejasno chętnie odpowiem na dodatkowe pytania.
Pozdrawiam:) Mastermind
|